kaminskainen kaminskainen
126
BLOG

Afera ruska o Krysztopę

kaminskainen kaminskainen Polityka Obserwuj notkę 8

Widzę, że bardzo w istocie powściągliwe notki Cezarego Krysztopy wywołały jakąś tam burzę w szklance wódy (mówimy wszak o Rosji, do której mam i dozę przekornej sympatii - do kultury i do ludu).
Oczywiście w gazetach nikt nie pisze tego, co myśli, tylko to, co trzeba pisać - i nie dotyczy to przecież wyłącznie czy w szczególności GazWyb. A zatem żadne artykuły prasowe nikogo nie oburzyły i nie wywołały np. sprzeciwów ambasadorskich, bo i nie mogły.
Co innego jednak się mówi. W ustnych komentarzach dominuje pogląd, że nic w Rosji nie dzieje się przypadkiem. Fakt, u niektórych moich znajomych można spotkać "frondziarzy", i to nawet "w komplecie" (nie miałem przyjemności, ale miałem mieć) - ale znów u innych prędzej bym natrafił na red. Pacewicza, albo przynajmniej na Michalskiego (jakoś za bardzo nie zamiarowuję, ale szansa jest). I mówię, co się mówi - że z tymi zamachami w Rosji, to wiecie...
Nie, nie mówi się, że np. Putin osobiście steruje podkładaniem bomb - i wcale się tak nie myśli. Putina uważa się nierzadko za ciekawą postać - no i trochę "dopust boży" (Putina, czy też całą Rosję pod jego panowaniem). Ale przecież nie jesteśmy dziećmi - wiemy, że każdy obszar geopolityczny czy cywilizacyjny ma specyficzny dorobek, charakterystyczną strukturę głęboką - która tak łatwo w przyrodzie nie ginie, a wręcz wydaje się, że jest tak samo trwała, jak dana cywilizacja (powiedzmy: moskiewska). W Rosji np. można wskazać na specyficzną (delikatnie mówiąc) rolę "siłowników", a szczególnie ich struktury specsłużbowe, oplatające co się da i jak się da - bo i od tego są. Wprowadził bym tu pomocnicze pojęcie "rezonansu kształtotwórczego" (zaczerpnięte z felietonu Macieja Iłowieckiego sprzed lat) - te zdobycze, które nigdy nie giną, kiedyś wypracowano - i do dziś one w głębinach ruskiego życia "rezonują", kształtując je tak, jak ono (to ruskie życie) wygląda. Te "wiecznie drgające struny", o które mi tutaj chodzi, to oprycznia i carska ochrana. Czasy i formy się zmieniają, ale wibracja pozostaje - i nadaje ton, kształt życiu ruskiemu.
Jak działała oprycznia? Ano całkiem podobnie, jak "nieznani sprawcy" maltretujący dziś opozycyjnych dziennikarzy (opisy są makabryczne, a dziennikarze niekoniecznie sławni i międzynarodowi, jak Politkowska).
Co robiła ochrana? Ano, choćby chodowała sobie organizacje rewolucyjne. Trzeba być naiwnym by wierzyć, że można było (lub mozna dziś) założyć w Rosji wywrotowo-terrorystyczną organizację całkowicie poza kontrolą spec-służb. Wiele źródeł mówi o takim pieczołowitym hodowaniu ekstremistycznych organizacji przez służby. Tego rodzaju "faszyści" są jak mszyce doglądane przez mrówki (i pewnie podobnie jak one nieświadomi).
Nie posuwam się jednak do twierdzeń, że siłownicy celowo dopuścili do zamachu - choć można przypuszczać, że gdzieś tam, kiedyś ktoś ciut czegoś zaniedbał, bo mu kazano. Ale po co tak odlatywać w domysły? Dajmy sobie spokój. W Rosji i tak nic nie dzieje się przypadkiem.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka