kaminskainen kaminskainen
2167
BLOG

Przykładowe zastosowanie zielska: polopiryna

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 20

Wpis poniższy to przeredagowane wpisy z pewnego forum - stąd jego forma jest nadal lekko niespójna czy "bezzasadnie powtórzeniowa" (starałem się tego uniknąć, ale...).

***

Przekonałem się ostatnio o efektywności odwaru z kory wierzbowej. Teoretycznie, rozumując prostacko, on musi działać słabiej od nurofenu dla dzieci czy od aspiryny dla dorosłych - bo zawartość związków salicylowych jest dużo mniejsza w takim odwarze (w szklance do jednorazowego wypicia), niż w jednej pigule - i nawet są takie głosy naukowców, czy raczej "naukowców" którzy postulują usunięcie tego surowca w cień jako w sposób oczywisty i konieczny - mało skutecznego. A jednak kora wierzbowa działa - bo działa synergia całego kompleksu związków czynnych, ponadto nie drażni błon śluzowych, nie "siada" na żołądku jak polopiryna. To wszystko naukowo sprawdzona wiedza, na to właśnie wskazują badania (także te z grupą kontrolną placebo) - na zbliżoną do syntetycznej aspiryny efektywność w działaniu przeciwgorączkowym i przeciwbólowym (ogólnie przeciwzapalnym) - także w odniesieniu do bólów reumatycznych, chronicznego zapalenia stawów. Nie wykazuje "aspirynopodobnego" działania przeciwagregacyjnego - poza jednym gatunkiem rośliny dającej i w tym względzie pewien efekt.

Uważam to za jak najbardziej godne uwagi, bo w rodzinach z kilkorgiem dzieci roczny wydatek na skuteczny skądinąd Nurofen syrop i garść okazjonalnych witaminek to nierzadko kilkaset złotych. Korą i baziami wierzby (dobre surowce salicylowe) opękamy to... całkiem za darmo. Ja przyrządziłem syrop z dodatkiem żywokostu pod kaszel i gardło, ustabilizowałem go farmaceutyczną, czystą witaminą C i dodatkowo "podlałem" nalewką kopytnikową - tak, żeby w łyżeczce syropu było jej ok. 3-4 krople, co jest dawką bezpieczną dla dzieci. Efektywność tak przygotowanego, praktycznie darmowego leku o pięknym, rubinowym kolorze i wspaniałym smaku/aromacie - oczywiście mnie zadziwiła. Zupełnie, jak Nurofen - szybkie i pewne działanie!

Przypomnijmy w tym miejscu, że mechanizm działania aspiryny, PIERWSZEGO W HISTORII LEKU SYNTETYCZNEGO, został ustalony dopiero w drugiej połowie XX wieku (Nobel przyznany chyba aż w latach 90.). I co, było jej nie używać przez te kilkadziesiąt lat? Być może było nie używać - bo wyciągi z kory wierzbowej mają w zasadzie równie efektywne działanie, a przy tym nie dają skutków ubocznych; ponadto działają w ogóle korzystniej, selektywniej - nie blokują prostaglandyn "po całości" i jak leci, co ma swoje wady, działa jakimś wyrafinowanym, wybiórczym mechanizmem. Prosty, pojedynczy mechanizm działania aspiryny nie opisuje więc w pełni działania kory wierzbowej, bo ona ma podobną efektywność przy dużo mniejszej dawce frakcji salicylowej (tak to nazwijmy; to się później wszystko metabolizuje do kwasu salicylowego) - więc jesteśmy skazani na słynny wytrych - że jest to działanie całego kompleksu związków czynnych. Salicyna wchodzi w jakieś niepoznane mechanizmy-interakcje z taninami, flawonoidami itd. a złożonośći tego procesu być może nigdy nie uchwycimy w wyczerpującym opisie. Działanie na organizm kory wierzbowej w odniesieniu do aspiryny można porównać do uspokajającego działania na psychikę np. łagodnego, kunsztownego kawałka na fortepian (niech będzie Debussy  - w zestawieniu do działania określonej, wybranej częstotliwości dźwięku, która zgodnie z naukowymi pomiarami ma uspokajać znerwicowaną psychikę. Zapewne to działa - ale po jakimś czasie mamy tego dosyć. Aspiryny organizm także ma dość szybko dosyć - a korę wierzbową można w zasadzie pić jak herbatę (w rozsądnych ilościach). Debussy'ego też można słuchać długi czas bez przerwy.

Wiem, wiem - odradza się podawanie dzieciom kory wierzbowej ze względu na rzekome zagrożenie zespołem Reye - ale wierzba jest, wg wszelkiej wiedzy, pozbawiona wszelkich negatywnych skutków ubocznych syntetycznej aspiryny, zaś posądzanie jej o zespół Reye to moim zdaniem czysta spekulacja. Absolutnie w to nie wierzę - a herbatkę z bazi, równie skutecznych jak kora wierzbowa, polecano "od zawsze" nawet niemowlętom w sytuacjach, gdy konieczne jest zbicie gorączki (i poleca ją nadal choćby dr Różański).

Myślę, że ten surowiec naświetla w szczególny sposób problematykę pt. "lek ziołowy a syntetyk". Czytając opisy działania kory wierzbowej, w tym także wyniki całkiem nowych badań, dochodzę do przekonania, że wiek XXI będzie czasem ponownego docenienia zielska na masową skalę - i to bynajmniej nie wyłącznie w leczeniu tzw. "błahych schorzeń" (zresztą już silna gorączka u niemowlęcia jest poważną sprawą, a nie błahą - i wierzba da jej radę). Będzie to rosnący z każdym rokiem ruch oddolny, powiedzielibyśmy "obywatelski". Pewna krytyczna masa nowej, naukowej wiedzy o rzeczywistej wartości leczniczej wielu zapomnianych czy lekceważonych roślin jest, myślę, właśnie osiągana; za ludźmi typu dr Różański, który przeciera szlaki i prezentuje unikalną, obszerną wiedzę, będą szły rzesze ludzi, którzy będą się powoli uniezależniali od aptek, kolorowych pudełek i "zatwierdzonych" suplementów diety, ludzi leczących się skutecznie bez wiedzy i zgody urzędników z przysłowiowego "enefzet". Niemówię o niezależności od antybiotyku i cytostatyku - bo to by oznaczało niezależność od instynktu samozachowawczego, może i nawet godną podziwu - lecz nie naśladowaniu. Ale wszystkie te kolorowe syropki i herbatki z saszetek o dziwnym składzie, które tak straszą w aptekach (dla mnie - do obrzydzenia) będą zastępowane domowymi, praktycznie darmowymi i co najważniejsze - skutecznymi galenami z wierzby, wrotyczu, glistnika, jasnoty, przytulii - i wielu innych, arcycennych chwastów.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości